hodowla trzody chlewnej
fot. Fotolia

Filipiny są jednym z kilku azjatyckich państw, które zmagają się z wirusem afrykańskiego pomoru świń. Kilka dni temu okazało się, że zwiększona śmiertelność zwierząt w hodowlach trzody chlewnej, która miała miejsce pod koniec sierpnia związana jest z występowaniem wirusa ASF.

Filipińskie władze starają się zapobiec epidemii choroby, ale mają w tej kwestii utrudnione zadanie. Kilka dni temu publikowaliśmy wstrząsające nagrania, na których widać zwłoki świń płynące rzeką Marikina, biegnącą wzdłuż obszarów dotkniętych ASF. Więcej na temat można znaleźć tutaj: ASF rozprzestrzenia się na Filipinach. Martwe świnie są wyrzucane do rzek.

Spekuluje się, że martwe świnie pochodzą z gospodarstw, w których rolnicy starali się ukryć pojawienie się choroby w obawie przed zamknięciem hodowli i ubiciem wszystkich zwierząt. Tymczasem w myśl filipińskich standardów, wszelkie świnie w promieniu jednego kilometra od obszarów, na których stwierdzono obecność ASF, powinny zostać ubite i zakopane, a także przejść rygorystycznym zasady dezynfekcji, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.

Tymczasem burmistrz Marikiny, Marcy Teodoro zaoferował nagrodę w wysokości 200 tys. filipińskich peso ze środków własnych za informacje, które mogą pomóc w ustaleniu zasięgu wybuchu afrykańskiego pomoru świń (ASF) na Filipinach. Dodatkowo Teodoro poinformował, że Marikina postawi zarzuty tym, którzy wrzucili tusze wieprzowe do zbiorników wodnych.

Do tej pory lokalne władze znalazły 58 martwych świń w rzece Marikina.

TPS