Rządowy projekt tzw. ustawy odorowej niesie ze sobą wiele kontrowersji. Propozycja rządu ma na celu ograniczenie nieprzyjemnych zapachów na terenach wiejskich, co mogłoby przyczynić się do załagodzenia sporu na linii miasto?wieś. Rolnicy twierdzą z kolei, że zmiany nie będą zauważalne, a wiele inwestycji planowanych w gospodarstwach rolnych, nie będzie mogło zostać zrealizowanych.
Ustawa odorowa regulować ma jak daleko od budynków mieszkalnych będą mogły powstawać nowe inwestycje. W niektórych przypadkach budynki inwentarskie, w których prowadzona będzie hodowla zwierząt będą musiały być oddalone przynajmniej 500 metrów od budynków mieszkalnych.
Projekt ustawy zakłada, że jeżeli skala produkcji w powstającym obiekcie będzie większa niż 210 DJP (duża jednostka przeliczeniowa inwentarza), to taka inwestycja musi być odsunięta od budynków mieszkalnych. Jeżeli produkcja będzie mieścić się w przedziale 210-500 DJP, wówczas nowe inwestycje będą musiały znajdować się o tyle metrów od budynków mieszkalnych, ile jest dużych jednostek przeliczeniowych. Jeżeli w powstającym budynku inwentarskim będzie utrzymywanych więcej niż 500 DJP, wówczas będą musiały być one oddalone o co najmniej 500 metrów od budynków mieszkalnych.
Projekt ustawy odorowej był w poniedziałek przedmiotem ostrej dyskusji w sejmie i wzięło w nim udział około 100 przedstawicieli organizacji rolniczych reprezentujących wszystkie gałęzie produkcji rolniczej.
Według rolników zaproponowane zmiany będą niekorzystne dla polskiego rolnictwa i zablokują wiele inwestycji. Rząd z kolei argumentuje swoją decyzję faktem, że ustawa dotyczy wyłącznie nowych inwestycji.
Rolnicy uważają, że ludzie przeprowadzający się z miasta na wieś powinni podpisywać dokument, iż wiedzą o fakcie, że na wsi odbywa się produkcja żywności i występują określone warunki życia. Ich zdaniem ustawa w takiej formie niewiele zmieni, ponieważ nieprzyjemne zapachy i tak będą przemieszczać się w zależności od kierunku wiatru, a rolnicy będą musieli zmagać się z dodatkowymi utrudnieniami.
Moja Rola