W środę 23 maja w Warszawie odbył się protest rolników, na czele którego stanął Michał Kołodziejczak, prezes Unii Warzywno-Ziemniaczanej.
Rolnicy pojawili się w stolicy, aby pokazać, że sytuacja w polskim rolnictwie wymaga radykalnych działań ze strony państwa.
? Dziękuję wszystkim rolnikom, którzy przyjechali i poświęcili jeden dzień swojej pracy, aby pokazać Warszawie, że polska wieś ma problem. Do tej pory tego problemu nikt nie chciał pokazywać i nikt nie chciał o nim mówić. Manifestowaliśmy w naszych małych miejscowościach, ale nikt tego nie pokazywał, dlatego serdecznie chciałbym podziękować wszystkim, którzy tutaj przyjechali ? powiedział Michał Kołodziejczak w swoim wystąpieniu.
? Jesteśmy tutaj, ponieważ wielu spraw nie idzie załatwić na podstawie dialogu z Ministerstwem Rolnictwa.
? Niektórzy twierdzą, że protestujemy przeciwko rządowi, ale to nie prawda. W sektorze rolnictwa istnieją blisko 30-letnie zaniedbania i staramy się o to, aby ministrem rolnictwa był człowiek, który będzie miał siłę, energię i autorytet i zrobi porządek w Ministerstwie Rolnictwa.
Kołodziejczak zwrócił także uwagę na kwestię unijnych dopłat, które nie są sprawiedliwe z punktu widzenia polskich rolników oraz problem stawek, jakie otrzymują rolnicy za swoje produkty w skupie.
? Polscy rolnicy mogą liczyć obecnie na połowę wysokości dopłat, które przysługują rolnikom z Holandii czy Francji. Jak można mówić w takich okolicznościach o sprawiedliwości i równej konkurencji?
Markety kupują od nas kapustę i ziemniaki za 20 groszy, a sprzedają za 2 złote. To lichwa. Nasze produkty, które trafiają do skupu, muszą wyglądać jak z obrazka, a zachodnie nie są objęte takimi wymogami – stwierdził Kołodziejczak.
Szacuje się, że w manifestacji w Warszawie uczestniczyło około 1000 rolników.
Źródło: Moja Rola